Spis treści
Drukuj kopletną książkęDrukuj ten rozdział
Następny
 
 

1 Przyczyny powstawania otwratych czasopism

Ewa Rozkosz, Biblioteka Dolnośląskiej Szkoły Wyższej
Bożena Bednarek-Michalska, Biblioteka Uniwersytecka w Toruniu


Podstawowym, do niedawna, narzędziem wymiany wiedzy czy kanałem komunikacji było czasopismo naukowe. Osoby zainteresowane rezultatami badań prezentowanymi na łamach takich periodyków korzystały zwykle z bibliotek, instytucji naukowych lub kontaktów prywatnych, by do nich dotrzeć. Czasem dostęp do konkretnego artykułu okazywał się całkowicie niemożliwy, jako że wspomniane instytucje dysponowały ograniczonymi środkami i nie zawsze były w stanie wykupić subskrypcję do wszystkich poszukiwanych przez krąg ich odbiorców czasopism zarówno tych w wersji tradycyjnej czyli papierowej, jak i elektronicznej.

Wielu wydawców oferowało możliwość wykupienia dostępu do poszczególnych tytułów, a czasem do pojedynczego artykułu, jednakże oferta ta nigdy nie należała do najtańszych. Model subskrybcyjny daleki jest od ideału. Do dziś poza zasięg chętnych do odbioru informacji naukowej trafia więc znaczna część piśmiennictwa naukowego. Dostęp do wiedzy reguluje w dużym stopniu zasobność instytucji naukowych (uczelni, ośrodków naukowych), a także możliwości finansowe rządu, jako jednego z głównych fundatorów nauki krajowej. Opisany problem dotyczy czasopism, które dziś nazywamy zamkniętymi (toll). Jak nazwa wskazuje czasopisma zamknięte nie są dostępne dla każdego ani w formie papierowej, ani w Internecie. Czytelnik zainteresowany ich treścią musi je nabyć lub udać się do instytucji (np. biblioteki czy muzeum), która wzięła obowiązek zapłaty na siebie lub od niedawna w niektórych krajach logować się do centralnego narodowego miejsca, które opłacają poszczególne rządy.

William Cope oraz Mary Kalantzis przytaczają wymierne wskaźniki, które określają współczesny biznes naukowy. W 2004 roku publikowanie w świecie zachodnim było zdominowane przez dwanaście wydawniczych korporacji zarabiających około 65 mld dolarów i zatrudniających 250.000 pracowników. W 2006 roku dziesięciu najlepszych wydawców STM miało 53% dochodów z 16,1 miliardów dolarów na rynku czasopism w USA. Uczelnie wyższe szacują swoje wydatki na czasopisma naukowe na poziomie między 0.5 a 1% swoich budżetów. Raport Morgana Stanleya z 2002 podał, że rynek czasopism był jednym z bardziej drożejących na świecie w ostatnich 15 latach. Lista czasopism Ulrich'sa pokazuje wzrost tytułów z 39.565 w 2003 r. do 61.620 w 2008 r. w tym recenzowanych z 17.649 w 2002 r. do 23.973 w 2008. Liczba artykułów na jeden tytuł czasopisma wzrosła od 72 rocznie w 1972 r. do 123 w 1995 r. a średniej długości artykuł wzrósł o 80% między 1975 i 2007 rokiem. Około 5,7 milionów ludzi pracuje w dziedzinie badań i rozwoju na świecie, publikując średnio jeden artykuł rocznie, a czytając 97 artykułów rocznie. Ta średnia stopa publikacji w dziedzinie badań jest silnie powiązana z wymianą informacji i przyrostem liczby pracowników w tej sferze [19].

Dane te pokazują, jak ogromy jest to rynek finansowy i o jakie pieniądze toczy się gra. Najbardziej niebezpieczna dla świata nauki jest monopolizacja rynku i dyktat warunków oraz zaostrzanie prawa autorskiego. Oddając własny dorobek w ręce wydawcy komercyjnego naukowcy żądają szybkiej jego publikacji oraz szerokiej dystrybucji, by wypromować to, co wypracowali.

Dopóki panował w tym względzie balans — nie było protestów, ale wszystko uległo zmianie. Koszty produkcji elektronicznej spadają, a jej ceny rosną, warunki dostępu są coraz trudniejsze, hasło i login urastają do rangi strażników wiedzy, zabezpieczenia techniczne (Digital Right Management) uniemożliwiają skorzystanie z przysługujących nam praw, ograniczanie zakresu kopiowania do np. 20 stron nie jest niczym innym, jak wykroczeniem przeciw dozwolonemu użytkowi, nieuczciwe praktyki wydawców (copyfraud) poszerzają zakres ochrony prawnej, wychodząc poza zapisy prawa.

Wszystkie te bariery spowodowały, że ten tradycyjny model upowszechniania wiedzy, który trwa ponad 350 lat, jest kontestowany przez świat nauki.

Autorzy-naukowcy postanowili zmienić model publikowania naukowego. Doszli do wniosku, że skoro i tak nie zarabiają w tym procesie, to może upubliczniając na platformach cyfrowych w sposób otwarty swoje prace przyspieszą dostęp do nich, zachowają prawa majątkowe oraz wolność decydowania o nich. Technologie i Internet dały takie możliwości, które pozwalają przejąć pewne funkcje wydawcy, przygotować skład tekstu i zdeponować go w repozytorium lub stworzyć własne czasopismo naukowe i wydawać je samodzielnie. Z takiego podejścia zrodziły się pierwsze czasopisma otwarte.

Dzięki ich determinacji dziś w nauce funkcjonują równolegle dwa typy czasopism, zamknięte (toll access) i otwarte (open access). W pierwszym i drugim przypadku, artykuły wpływające do redakcji podlegają procesowi weryfikacji (tzw. recenzowaniu), dzięki temu zachowany jest wysoki poziom merytoryczny publikacji. Podstawowa różnica tkwi w dostępie. Aby skorzystać z czasopisma zamkniętego należy za niego zapłacić, udać się do instytucji (która wzięła na siebie zakup papierowej lub elektronicznej wersji czasopisma) lub logować za zgodą właściciela zasobu. Skorzystanie z czasopisma otwartego wymaga wyłącznie otworzenia przeglądarki internetowej i przejścia do strony czasopisma. Jedyną barierę stanowi więc dostęp do Internetu.


Następny